Zasada 80/20 i przepis na pyszną kaszę mannę
...
Znasz to? Całe życie na diecie?
Mam za sobą kilkunastoletnie (o ile nie kilkudziesięcioletnie) przygody z własnym odchudzaniem i za chwilę minie dekada współpracy z klientami w gabinecie.
Z tego dość bogatego doświadczenia wiem, że ortodoksyjne podejście do diety czyli stworzenie sobie listy produktów czy posiłków absolutnie zakazanych i kurczowe jej trzymanie się prędzej czy później zakończy się totalną katastrofą dietetyczną.
Jeżeli podejdziemy do odchudzania na zasadzie „wszystko albo nic” czyli dieta i ćwiczenia na 150% albo codziennie litr lodów i pizza bo i tak „znowu w życiu mi nie wyszło” to raczej nie ma szans na zbudowanie fajnej relacji z jedzeniem i osiągnięcie zamierzonego celu.
Jeżeli odmawiamy sobie wszystkich rzeczy, które na naszych talerzach do tej pory pojawiały się regularnie i bardzo je lubiliśmy w imię tego, że od dzisiaj jestem na diecie, produkty te zaczną urastać do rangi zakazanego owocu. A wiadomo jak jest z tym zakazanym owocem – znajdzie się ktoś albo coś np. stresująca sytuacja, która nas namówi a my ulegniemy pokusie a później znowu wyrzuty sumienia i poczucie winy.
Dlatego ja we własnym odżywianiu ale również we współpracy z Klientami uwielbiam zasadę 80/20.
Zasada 80/20 - na czym ona polega?
80% tego co jemy to produkty powszechnie uważane za zdrowe (ale wiadomo, że z tym bywa różnie bo nie dla wszystkich zdrowe jest to samo) ale na pewno niskoprzetworzone i naturalne.
A 20% to są produkty, które może niekoniecznie są super odżywcze i zdrowe ale bardzo je lubimy i które jemy dla przyjemności.
Oczywiście idealnie jest gdy produkty, które uwielbiamy i jemy dla przyjemności są również jak najbardziej odżywcze ale do tego etapu większość moich klientów dochodzi stopniowo po pewnym czasie kiedy okazuje się, że z naturalnych, nieprzetworzonych składników można przygotowywać pyszne dania.
Ale zanim tak się stanie to oczywiście wliczając w nasze zapotrzebowanie energetyczne możemy czasami pozwolić sobie na małe „grzeszki”.
Mój mały grzeszek - kasza manna z owocami i czekoladą
Oczywiście nie jest to takie zupełnie „nie odżywcze” śniadanie bo jednak kasza manna w takiej wersji pokrywa 20% mojego dziennego zapotrzebowania na wapń i prawie 15% zapotrzebowania na białko ale jednak błonnika w tym daniu nie za wiele bo tylko 3 g (w mojej codziennej owsiance jest jej ok. 8 g) ale za to jak smakuje i przywołując wspomnienie beztroskiego dzieciństwa robi tak dobrze dla głowy.
I zgadza się kalorycznie więc na pewno od niej nie przytyję.
A Wy jakie dania lubicie ale w imię odchudzania sobie ich zakazujecie?
Czy macie takie momenty, że w kryzysie sięgacie po nie w zdecydowanie za dużej ilości i późnij tego żałujecie?
Jeżeli cały czas macie takie trudne relacje z „zakazanymi” produktami czy posiłkami zapraszam do współpracy i wspólnego odczarowywania procesu odchudzania.
Ale zanim się spotkamy przepis na kaszę mannę.
Kasza manna z owocami
- 3 łyżki kaszy manny - 30 g
- 1/2 szklanki mleka - 125 ml
- 1/2 szklanki wody - 125 ml
- łyżeczka cukru - 5 g
- 100 g borówek amerykańskich lub malin
- kostka gorzkiej czekolady - 5 g
Mleko i połowę porcji wody gotujemy. Do pozostałej części wody dodajemy kaszę i cukier i dokładnie mieszamy. Do gotującej się wody i mleka dodajemy kaszę i mieszamy aż zgęstnieje. Dekorujemy owocami i startą gorzką czekoladą.
Wartości odżywcze
Energia - 280 kcal
Białko - 8 g
Tłuszcze - 5 g
Węglowodany - 52 g
Błonnik - 3 g
Smacznego